Robi się coraz chłodniej i data w kalendarzu zbliża się niemiłosiernie do końca lata… Nie sposób udawać, że nie nadchodzi już wielkimi krokami jesień i trzeba wykorzystać ostatnie słoneczne dni.
Na weekend pojechaliśmy do Sopotu, by złapać jeszcze trochę słońca na plaży. Nie było go dużo, a na pewno nie udawało się słońcu przeważyć chłodnego wiatru, więc o opalaniu i plażowych strojach mogliśmy zapomnieć. 😉 Sopot we wrześniu wcale nie pustoszeje, jednak zmienia się zdecydowanie typ turystów: w lipcu króluje nocne życie, a teraz są to głównie spacerowicze i starsi państwo. Pięknie się wstrzeliliśmy… 😀
Nie przeszkadzało nam to w spędzeniu czasu na plaży, który sobie umililiśmy miniaturkami wina (nie, nie keto, wiem 😛 ), a potem mogliśmy się rozgrzać jedzeniem na Monciaku, gdzie jak zwykle płynął tłum ludzi niezrażonych pogodą. Z głównego deptaku trafiliśmy do peruwiańskiej knajpy La Marea, gdzie zjadłam naprawdę dobrą potrawkę z ryby i krewetek z batatami.
Nocowaliśmy w domu znalezionym przez airbnb – okazał się być najbardziej przytulnym i klimatycznym miejscem, w jakim zdarzyło mi się nocować na wyjeździe. Drewno, cegły, ciepłe kolory i mnóstwo bibelotów oraz trzy przymilające się koty… Tak mogłabym żyć, chociaż może z dużo mniejszą liczbą ozdobników i kotów na rzecz psów. 😉
Muszę też pochwalić mojego mężczyznę, który zrobił mi cudowną niespodziankę w postaci kwiatków i świetnego śniadania! Zawyża poprzeczkę, którą też będę musiała pokonać względem niego. 😉
Cóż, może nie odkryliśmy Sopotu całkowicie na nowo, jednak udało nam się zobaczyć miasto „poza sezonem” i gładko przejść w jesienny nastrój. Zdecydowanie pozostaje naszym ulubionym kierunkiem na weekend i już myślę o kolejnej okazji by tam się wybrać. 😉
Piękne zdjęcia… chcę jechać nad Bałtyk…
Dziękuję! :* Zdecydowanie warto zobaczyć poza głównym sezonem. 🙂
Dziękuję! :* Zdecydowanie warto zobaczyć poza głównym sezonem. 🙂
Świetnie wyglądasz, Ola (;
Jeny, dziękuję :*
Jeny, dziękuję! :*