Jak się opchać słodkości, żeby (prawie) nie żałować. Fasolowe brownie w 3 odsłonach

Brownie z fasoli to wynalazek tego typu, który w pierwszej chwili budzi zdziwienie i jest to całkowicie zrozumiałe. W końcu fasola raczej nie kojarzy się ze słodkościami, prawda?

Jednak zaufajcie mi w jednej kwestii: ktoś, kto nie zostanie poinformowany o sekretnym składniku brownie, nigdy się nie domyśli, że to fasolowe brownie. Podejmiecie wyzwanie? 🙂

Podczas majowego weekendu po raz pierwszy po długiej przerwie (w tym wpisie tłumaczę dlaczego ja i fasolowe brownie musieliśmy zrobić sobie przerwę) zaserwowałam je w klasycznej formie. Jednak tak posmakowało (alleluja!), że zostałam poproszona o zrobienie tego ciasta jeszcze raz. I jeszcze kolejny. 🙂 Ja się bardzo cieszyłam, że posmakowało, tym bardziej, że receptura o ile jest wszystkim w temacie zdrowej kuchni mniej-więcej znana, to mój przepis robiłam nie bacząc na żaden inny i, jak zwykle, na oko. To też zachęciło mnie do nieco dalszych eksperymentów z dodatkami do tego ciasta… i tak oto, obok wersji podstawowej, powstały dwie nieco urozmaicone dodatkami. Mimo, że dodatki nie należą do low-carb, to jednak nadal takie ciasto pozostaje mniejszym złem niż takie zrobione ze zwykłej mąki, jednakże wpis lojalnie ląduje w kategorii cheat meali. 😉

Bazą wyjściową dla każdego z nich był ten sam przepis.

Klasyczne fasolowe brownie

Najprostsza z możliwych opcji na przygotowanie brownie z fasoli. Aby się niepotrzebnie nie powtarzać, zapraszam do linku z przepisem na tę właśnie klasyczną wersję. 🙂

Fasolowe brownie z wiśniami i kruszonymi migdałami

To jest moja ulubiona wersja ze względu na to, że kocham połączenie smaku czekolady i wiśni. Do tego ciasta użyłam domowego dżemu wiśniowego z całymi wiśniami w środku. Mama byłego chłopaka to prawdziwa wirtuozka domowej kuchni. 😉 Takie wiśnie jednak wiadomo, że są dosładzane, jednak już nie o „bezcukrowość” kolejnych ciast chodziło. W wersji legalnej dodałabym wydrylowane wiśnie nieco zredukowane na patelni, no ale początek maja to nie sezon na wiśnie. Wiśnie otoczone dżemem dokładałam łyżeczką do masy już wylanej do formy, delikatnie je zatapiając. Na wierzch czekoladowej polewy (nadal z gorzkiej czekolady) wysypałam pokruszone płatki blanszowanych migdałów. Niebo w gębie!

Fasolowe brownie z rodzynkami i mleczną czekoladą

Ja akurat należę do zwolenników rodzynek w ciastach – na przykład domowy, tradycyjny sernik bez rodzynek nie jest już dla mnie tradycyjny. 😛 Garść rodzynek dorzuciłam do masy jeszcze w misce, aby porządnie je rozprowadzić w cieście. Po upieczeniu polewę zrobiłam z mlecznej czekolady Ritter, bo akurat tak mi wpadło do głowy, skoro już nie byłam tak restrykcyjna względem zawartości cukru. 😀 Wierzch polewy posypałam płatkami migdałów. No i wyszło pysznie!

I jak, czujecie się zachęceni do odczarowania fasoli? A może fasolowe brownie od dawna nie jest Wam obce i macie własne patenty? 🙂

 

One Reply to “Jak się opchać słodkości, żeby (prawie) nie żałować. Fasolowe brownie w 3 odsłonach”

  1. SUPER!!!

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.